piątek, 16 czerwca 2017

Rozdział III

Hej wszystkim! Żyję, nie umarłam! XD Po czterech miechach,
wreszcie się odzywam z nowym rozdziałem!
Dedykuję go Scheyly :)
Dzięki kobito, za kopnięcie mnie w zadek
i nakłonienie do napisania tego czegoś XD
Dziękuję też mojemu szanownemu Słownikowi, za korektę :DDD
Miłego czytania i do następnego!
(wybaczcie, ale nie wiem kiedy to nadejdzie XD)

  Razem z Kastielem posprzątaliśmy cały ten bałagan po imprezie. Zmęczona usiadłam na kanapie.
Nawet nie wiem, kiedy mi się przysnęło. Obudziłam się w pokoju Kastiela. Oczywiście ta ruda małpa leżała jak gdyby nic koło mnie i sobie spała. Próbowałam go obudzić i się dowiedzieć co ja tu robię, ale jedyne co mi powiedział to to, że zasnęłam, po czym zaniósł mnie do siebie, ale nie chciało mu się potem nigdzie iść, więc położył się obok mnie. Postanowiłam wstać i pójść do siebie do domu. Cicho wyszłam z mieszkania chłopaka i weszłam do swojego. Uszykowałam ciuchy na przebranie i poszłam wziąć prysznic. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się. Za jakiś czas usłyszałam wołanie Kastiela, które dochodziło z balkonu. Wpuściłam go do środka i zrobiłam nam śniadanie. Zjedliśmy, po czym postanowiliśmy pójść na spacer z naszymi psami. Poszliśmy do parku, wypuściliśmy psy, aby sobie pobiegały, a ja z Kastielem rozmawialiśmy. Za godzinę miały przyjść po mnie dziewczyny, by razem pójść na zakupy. Posiedziałam jeszcze chwilę z Kastielem, a po jakimś czasie poszliśmy z powrotem do domu. Zajęłam się psem, po czym wzięłam pieniądze na zakupy. Dziewczyny jak na zawołanie zadzwoniły do drzwi. Dołączyłam do dziewczyn i poszłyśmy w stronę sklepu.
- Za tydzień początek roku szkolnego, a ja nawet nie mam sukienki - pożaliła się Rozalia.
- Ja też nie mam - powiedziałam.
- A ty do której będziesz chodziła klasy? - spytała Kate.
- Do 2A, a wy do której chodzicie? - zapytałam.
- Czyli to ty jesteś ta nowa z wymiany - powiedziała z uśmiechem Kate.
- Też chodzimy do tej klasy - powiedziała radośnie Rozalia.
- To chodźmy czegoś dla nas poszukać - oznajmiłam z uśmiechem.
  Wchodziłyśmy do każdego sklepu po kolei w poszukiwaniu pięknej sukienki dla mnie i Rozalii.
- Dziewczyny, poczekajcie na mnie! - usłyszeliśmy głos Rozalii za naszymi plecami. - Ja już nie nadążam!
- Zostało nam jeszcze kilka sklepów, a muszę poszukać tę sukienkę! - wydarłam się do dziewczyny.
  Ja z Kate biegałyśmy jak szalone po całym centrum handlowym został tylko jeden sklep.Mam nadzieję że będzie tam to czego szukam.
- Ta jest piękna i jeszcze mój rozmiar! - powiedziałam radośnie.
  Przymierzyłam sukienkę, która idealnie na mnie leży. Nareszcie znalazłam! Ale szkoda że we wszystkich sklepach już byliśmy... Te centrum handlowe jest dla nas za małe. Po jakimś czasie postanowiłyśmy poszukać Rozalii. Znalazłyśmy ją po 15 minutach. Siedziała w kawiarni rozmawiając. Podeszłam z Kate do towarzystwa Rozy.
- O, nareszcie jesteście - powiedziała radośnie.
  Zanim się obejrzałam, pewien niebieskowłosy chłopak do mnie podszedł i mnie przytulił. Chłopak nosił różowe soczewki.
- Ten tutaj to Alexy - wskazała na chłopaka.
- Miło mi, Alice - przywitałam się.
- On tak z każdym - powiedziała Rozalia, kiedy Alexy nadal mnie przytulał.
- Znalazłyśmy sukienkę dla mnie, a ty jakąś znalazłaś? - spytałam Rozę.
- Tak - rzekła pokazując nam swoją kreację.
  Ja z Alexy'm poszłam zamówić dla nas i Rozalii po kebabie, a dla Kate tortillę. Wzięliśmy soczek wieloowocowy do picia. Na zamówienie czekaliśmy 15 minut. Dobre kebaby tutaj są. Zjedliśmy i zbieraliśmy się już do domu. Wyszliśmy z centrum handlowego. Pożegnałam się z Kate i Rozalią. Razem z Alexy'm poszliśmy razem. Chłopak mieszka niedaleko mojego bloku. Dowiedziałam się, że chłopak jest gejem, a szkoda... I ma jeszcze brata bliźniaka Armina. Chłopak odprowadził mnie do drzwi wejściowych od mojego bloku. Przytulił mnie na pożegnanie i poszedł mówiąc do zobaczenia i uśmiechając się.

***

  Wróciłam już do domu z zakupów. Było super, nareszcie jest ktoś, kto potrafi tak szybko chodzić jak ja. Razem z Kate znalazłyśmy idealną sukienkę w sam raz dla mnie. Wróciłam po 23, ale co takiego. Ciekawe gdzie jest Lucas i Angel. Idę do pokoju brata, w końcu jeszcze tam nie byłam.
  Weszłam, a moim oczom ukazał się szaro-biały pokój. Naprzeciwko drzwi miał okno. Po prawej stronie stało wielkie, wygodne łóżko. Naprzeciwko niego stał plazmowy telewizor, a nad nim regał, na którym były różne gry. Pod telewizorem postawiony był Xbox. Przy drzwiach po prawej stronie były drzwi prowadzące do łazienki, a po lewej do garderoby. Obok drzwi do garderoby stało biurko, a na nim postawiony laptop mojego brata i lampka. Też miał ramki na zdjęcia. Do biurka było dostawione krzesło, takie samo co ja mam, obydwoje mamy czarne. Oglądałam pokój, gdy nagle do pokoju wszedł mój starszy brat.
- Siema młoda - powiedział z uśmiechem.
- Siema, widzę, że już jesteś - powiedziałam z uśmiechem.
- Dzięki, a ty gdzie się szwendasz - uśmiechnął się szczerze.
- Byłam na zakupach z koleżankami i kolegą - powiedziałam z zadziornym uśmiechem.
- A, to rozumiem - powiedział. - Ja byłem u Madlen i Victora na kawie.
- Spoczko, ja idę poszukać Angel - powiedziałam.
  Moja suczka leżała na balkonie. Przywitałam się z sunią i dolałam jej wody do miski w moim pokoju, po czym położyłam jej przed nosem, na balkonie. Usłyszałam wołanie mojego imienia, znajomego głosu. Za mną był Kastiel.
- Siema Alice - powiedział z zadziornym uśmiechem.
- Cześć Kas, co robisz jutro? - spytałam chłopaka z uśmiechem.
- A co mi proponujesz? - zapytał z uśmiechem.
- Wpadnij jutro do mnie - powiedziałam.
- Będę o 14 - odpowiedział.
- Ok - powiedziałam.
  Pożegnałam się z Kassim i poszłam do środka. Udałam się do łazienki wziąć prysznic, po czym podążyłam do łóżka. Wzięłam swój laptop z biurka. Miałam wiele wiadomości od dawnych znajomych z Australii. Odpisałam wszystkim znajomym i popisałam z kumplem Adrienem do 4 nad ranem. Umówiliśmy się, że przyjedzie do mnie w odwiedziny na kilka dni w ferie.

***

  O godzinie 10 byłam już na nogach. Poszłam się ogarnąć wzięłam szybki prysznic ubrałam koszulę, dziurawe dżinsy i do tego czarne trampki. Zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki.
- Chodź na śniadanie - usłyszałam głos mojego brata spod moich drzwi.
  Poszłam do kuchni. Mój brat już wszystko uszykował; zrobił dla nas obojga kanapki.
- Wiesz przypadkiem kiedy w końcu przyjdą moje gitary - spytałam brata.
- A co ja wróżka? Miały być dzisiaj, to będą - zaśmiał się chłopak.
  Po chwili zjedliśmy wszystkie kanapki. Ułożyłam naczynie do zmywarki i poszłam do siebie. Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Ucieszona biegiem ruszyłam do drzwi, a moim oczom ukazał się kurier.
- Nareszcie - powiedziałam z uśmiechem podpisując dokumenty.
- Wiesz co, jak mogłaś? - powiedział wnerwiony Lucas.
- Czemu leżysz na podłodze?! Ty lepiej zanieś mój wzmacniacz do gitary elektrycznej, a nie się ociągasz! - powiedziałam.
- Wpadłaś na mnie jak szalona, gdy biegłaś otworzyć drzwi!! - wykrzyknął.

***

  Wzięłam moje gitary, a o pomoc z wzmacniaczem musiałam poprosić brata. Po czym oboje zanieśliśmy sprzęt do mojego pokoju. Chłopak chciał posłuchać, jak gram na gitarze w zamian za te targania, na co oczywiście się zgodziłam i zagrałam to, co chciał na elektrycznej gitarze. Mój brat bardzo lubi słuchać jak gram, a przy okazji śpiewam. Lubiłam to jak się wczuwał i razem śpiewaliśmy.

***

  Usłyszałam kolejny  dzwonek do drzwi, tym razem uważałam, żeby nie wpaść znowu przy otwieraniu drzwi na brata. Za drzwiami był zaproszony prze ze mnie Kastiel.
- No to chodźmy na tę próbę - powiedział chłopak.
- Jaką próbę? - zdziwiłam się.
- Mojego zespołu, a jaką? - odpowiedział z zadziornym uśmiechem.
  Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w stronę budynku o nazwie Liceum Słodki Amoris.
- Czemu jesteśmy w szkole? - spytałam.
- W piwnicy jest próba - odpowiedział.
  Weszliśmy do budynku. Kastiel doprowadził mnie do schodów. Zeszliśmy prowadzącymi drzwiami.
- No nareszcie jesteście - powiedział białowłosy chłopak.
- No to zaczynamy tę próbę - oznajmił Kas.
  Obydwoje spojrzeli w kierunku perkusji, przy której siedział brunet o niebieskich oczach. Czy ja gdzieś już go nie widziałam? A tak to musi być brat Alexy'ego, Armin. Kastiel podszedł do niego. Chłopak tylko grał na konsoli i nie reagował, więc Kas zabrał mu ją. Chłopak zdenerwował się na czerwonowłosego.
- Kastiel!!!!!! - krzyknął oburzony. - Przez ciebie będę musiał zaczynać od nowa!!!
- Dasz radę, teraz zaczynamy próbę. Poznaj Alice, śpiewa i gra na gitarze elektrycznej.
- Część, jestem Armin - powiedział aż czerwony chłopak.
- Miło mi - uśmiechnęłam się.
- Dobrze Alice, zaśpiewasz nam coś? - spytał Lysander.
  Zaśpiewałam kawałek David Guetta - Titanium.
- Super śpiewasz - powiedział zachwycony Armin.
- Przepięknie śpiewasz i do tego czysto - pochwalił mnie Lysander.
- Dziękuję - powiedziałam radośnie, a Kastiel tylko się uśmiechnął.
  Usiadłam na podłodze i przysługiwałam się jak Lysander szukał czegoś w swoim notatniku. Po chwili pokazał mi jakąś piosenkę i powiedział, że możemy zaśpiewać tą piosenkę razem jako duet. Lysander zaczął śpiewać, a chłopacy dołączyli graniem. Ja tylko ze zdumieniem ich słuchałam.
- Ładne to - powiedziałam.
- Dziękuję - Lysander przyjaźnie się do mnie uśmiechnął.
  Później śpiewaliśmy razem, wygłupialiśmy się i nawet nie zauważyliśmy, że zrobiło się późno i zaraz nas tu zamkną. Wzięliśmy swoje rzeczy i biegiem ruszyliśmy do wyjścia. Udało nam się wyjść. Kastiel gdzieś polazł z Lysandrem, a ja zostałam sama z Arminem, który postanowił mnie odprowadzić. Super mi się z nim rozmawiało i bardzo go polubiłam. Nie chciałam by tak daleko szedł sam, więc go zaprosiłam do siebie. Pokazałam mu mieszkanie, po czym chłopak zauważył Xbox'a i chciał pograć. Zostawiłam go u mnie w pokoju, żeby włączył nam jakąś grę, a ja poszłam zrobić nam popcorn.
  Gdy wróciłam do pokoju, zauważyłam że Armin włączył Guitar Hero na konsoli. Czekał, aż wrócę. W tej grze nie ma ze mną szans. Oboje dawaliśmy czadu, ale to ja wygrałam. Chłopak był zły, że przegrał. Odwrócił się plecami do mnie i udawał, że ma focha, ale po chwili zapytał, czy zagramy w coś innego. Graliśmy jeszcze w różne gry, ale tym razem w jednym zespole i szło nam super. Graliśmy tak kilka godzin. Przyniosłam Arminowi materac, a on go napompował. Poszliśmy po kolei do łazienki i poszliśmy spać.

***

  Nad ranem co chwile ktoś dzwonił na telefon do Armina. Pewnie się o niego martwią. Po jakimś czasie zauważyłam połączenie od Alexy'ego, więc oddzwoniłam do niego. Był zmartwiony, że brata nie ma i mi się pytał, czy wiem gdzie on jest. Opowiedziałam mu o wszystkim, co się wydarzyło po próbie. Chłopak poczuł ulgę, że bratu nic nie jest. Alexy postanowił do nas przyjść. Podałam mu adres. Niedługo później było słychać dzwonek do drzwi. Wpuściłam chłopaka i zaprowadziłam go do Armina. Chłopak jeszcze spał i nie zamierzał szybko wstawać. Poszłam razem z Alexy'm do kuchni, by zrobić nam śniadanie. Wpadł mi pomysł na obudzenie Armina. Z niebieskowłosym oblaliśmy go zimną wodą. Od razu, kiedy wstał, był zły, ale to już nie mój problem. Razem z Alexy'm zaczęliśmy się śmiać z chłopaka. Dałam mu jakieś rzeczy brata, by się przebrał i poszliśmy na śniadanie.

1 komentarz:

  1. O matko..
    Czuję się wzruszona i dziękuję za dedykację!Długo zbierałam się aby przeczytać ten rozdział ale zakończenie roku, wakacje i te sprawy!
    Powiem ci, ze jestem mega podekscytowana i cieszę się jak dziecko z tego iż znów zaczęłaś pisać!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń